piątek, 16 września 2011

Przygody z farbą - Londa 47


Dzień dobry;) Ze względu na brak weny i robienia czegokolwiek z dziedziny krawiectwa będę póki co zajmować się tematami nie związanymi z D.I.Y. Dziś opowiem Wam historię związaną z chęcią pofarbowania sobie włosów przed pierwszym zjazdem w szkole i jej efektami.

            Pewnego pięknego dnia doszłam do wniosku, że przydałoby się już włosy pofarbować bo z takimi odrostami jakie miałam wstyd się pokazać w szkole… korzystając z okazji, że koleżanka wyciągała mnie na zakupy postanowiłam po drodze zakupić swoją sprawdzoną farbę, ku mojemu nieszczęściu akurat jej nie mieli i miła pani ekspendienka poinformowała mnie, że będzie dopiero za tydzień, może dwa. Zrobiło mi się niemiło bo tamtą farbę miałam już dokładnie przetestowaną kilka razy i byłam pewna, że niespodzianki mi nie zrobi. Mus to mus….
Pełna optymizmu oglądałam inne czerwone farby do włosów, aż zauważyłam farbę z Londy o kolorze 47 ‘ognisto-czerwony’. Po sprawdzeniu na próbnikach, że jest kolorystycznie bardzo zbliżona do mojej ukochanej farby, z entuzjazmem stwierdziłam, że ją biorę! Pożegnałam się po zakupach z koleżanka  i zadowolona z zakupu wróciłam do domu. Postanowiłam, że włosy pomaluję na następny dzień, i dzień później zabrałam się ochoczo do pracy. Mój pierwszy wniosek podczas bełtania (mieszania) farby ŚMIERDZI STRAAASZNIE, ale cóż cofnąć się nie można. Z przerażeniem podczas mieszania stwierdziłam, że kolor farby w miseczce robi się fioletowy, ale mając w pamięci przygody z kolorami farby w miseczce a kolorze po farbowaniu byłam pełna optymizmu. Problemy zaczęły się po rozpoczęciu nakładania substancji na włosy…. Nie da się tego opisać jak strasznie piekła mnie głowa, chociaż tyle razy malowałam włosy i to różnymi farbami nigdy nie było takich komedii. No nic…zaczęłam to trzeba kontynuować, pieczenie trochę ustąpiło gdy już siedziałam i odliczałam czas do spłukania włosów. Przerażenie dopadło mnie po spłukaniu włosów i zobaczenia moich odrostów w lusterku….zrobiły się ruuuuuuuuudeeeeeeeeee i to nie do końca rude bo ten kolor możnaby nazwać ryży blond, kaczy blond(?)…. Totalna załamka, no ale postanowiłam drugi raz włosów nie malować bo mi ich szkoda i tak dużo włosów straciłam przy tym farbowaniu…. Będę chodziła orydżinal w trój kolorowych włosach do następnego malowania:D a mianowicie ryżo-czerwono-czarnych. Wniosek końcowy… NIGDY WIĘCEJ NIE KUPIE TEJ FARBY…. Krótko mówiąc to jakaś masakra. Może komuś ona pasuje ale dla mnie odpada totalnie. Kolor obiecywany przez producenta mija się z rzeczywistością, może tylko na moich włosach, ale to nie zmienia faktu, że się strasznie "przejechałam".
Na samym dole kolor który wyszedł mi na włosach.

Ps. Przepraszam za pisanie z capslockiem, ale musiałam jakoś wyrazić emocje które wzbudziła we mnie ta farba i podkreślić najważniejsze rzeczy.



 Ocena: 0-5 daje jej 1,5 za miłe w dotyku włosy po odżywce z tej farby

3 komentarze:

  1. Hej :)

    Miałam kiedyś tą farbę i również byłam z niej niezadowolona. Dość sporo włosów mi po niej wypadło i były tak straszliwie suche, matowe i szorstkie, że przez pare dni żadne odżywki/maski nie pomagały. Istny koszmar. Od tamtego czasu omijam farby z tej firmy szerokim łukiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim bądź razie, wychodzi na to, że przy tej farbie włosy trzeba mieć ze stali;)

      Dzięki za komentarz:))

      Usuń
  2. 29 yr old Nuclear Power Engineer Phil Chewter, hailing from Mont-Tremblant enjoys watching movies like "Tale of Two Cities, A" and Pottery. Took a trip to Three Parallel Rivers of Yunnan Protected Areas and drives a Ford GT40 Roadster. kliknij tutaj

    OdpowiedzUsuń